wtorek, 21 lipca 2009

Polskim lewicowym parlamentarzystom i działaczom gejowskim nie podoba się uchwalona 14 lipca na Litwie ustawa zakazująca promocji homoseksualizmu. Interweniują więc w tej sprawie u litewskiego marszałka sejmu. List podpisali posłowie klubu Lewicy, koła SdPl, a także troje posłów Platformy Obywatelskiej: Jerzy Fedorowicz, Kazimierz Kutz i Joanna Mucha. Dodają, że mają nadzieję, iż w najbliższym czasie prawo zostanie zmienione.

"Uważamy, że wprowadzenie zakazu prowadzenia jakiejkolwiek debaty na temat praw istniejącej w społeczeństwie mniejszości wyklucza Litwę ze wspólnoty demokratycznych i nowoczesnych państw europejskich. Mając na uwadze, że wolą większości litewskiej Wysokiej Izby prawnie usankcjonowano dyskryminację części własnego społeczeństwa, pragniemy wyrazić solidarność z homoseksualnymi obywatelami Litwy i żywimy nadzieję, że w najbliższym czasie podjęte zostaną działania legislacyjne mające na celu uchylenie ustawy sprzeciwiającej się wartościom stanowiącym fundament cywilizacji europejskiej" - napisała grupa 31 polskich parlamentarzystów do marszałka litewskiego Sejmu Arunasa Valinskasa.

za kapitalizm.org

Co do tych wartości, to rozumiem że fundamentem europy jest kultury gejowska? cóż, pewnie i za kilkanaście lat będą tak uczyć w szkołach ;)

Żebyśmy się już w tym wszystkim nie pogubili to przypominam że kulture europejską zbudowało chrześcijaństwo, rodzina i Kościół katolicki. [sic!]

sobota, 18 lipca 2009

Socjalizm zawsze zaskakuje i będzie zaskakiwał, jednak nie czymś pozytywnym, tylko głupotą. Wydaje mi się że im bardziej socjalistyczny ustrój się rozszerza tym więcej głupot powstaje w umysłach rządzących. Może by tak opodatkować głupotę?

Oto lista wspaniałomyślności podatkowych, rządów socjalistycznych na świecie:

Podatek od posiadania

Wprowadzony dwa lata temu przez Ministerstwo Zdrowia podatek zobowiązuje do płacenia 12% wartości składek ubezpieczenia OC przez towarzystwa ubezpieczeniowe do kasy Narodowego Funduszu Zdrowia na pokrycie kosztów leczenia ofiar wypadków komunikacyjnych.


W praktyce owe 12% płacą wszyscy kierowcy niezależnie od tego czy spowodowali wypadek czy przez całe swoje życie nie mieli najmniejszej kolizji. O ile pokrywanie kosztów leczenia przez sprawcę wypadku - tak jak ma to miejsce na zachodzie - jest zrozumiałe, o tyle odpowiedzialność zbiorowa wydaje się być nieco naciągana. Stąd też pomysły o zaskarżeniu przepisów ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, zlikwidowaniu czy zastąpieniu bardziej sprawiedliwymi przepisami. Jak można przeczytać dalej, wybierając alternatywny środek transportu niekoniecznie ominiemy płacenie haraczu...
Podatek od pasażerów linii lotniczych

Po raz pierwszy przedstawił go w 2002 r. Jacques Chirac. Choć wiele krajów odniosło się do propozycji przekazania zysków na pomoc biednym krajom entuzjastycznie, jedynie Francja i Chile zadeklarowały jego wdrożenie (w tym pierwszym obowiązuje od 1 lipca 2006 r. w wysokości od 1-40 €). Pozostałe kraje odrzuciły taką możliwość ze względu na "niedopracowanie szczegółów" lub wzrost kosztów już i tak wysoko opodatkowanych biletów. W Brukseli rozmyślano nad opłatami w wysokości 1-5 € (wewnątrz UE) i 2-10 € (poza UE), co przy uczestnictwie państw członkowskich mogłoby dać kwotę prawie 3 mld €. W przeszłości rozpatrywano opodatkowanie na ten cel słodyczy czy handlu bronią!



Podatek od bycia mężczyzną

W Szwecji zamierzano wziąć się za przedstawicieli "płci brzydkiej". Gudrun Schyman, przywódczyni Partii Lewicy zaproponowała, by wszyscy mężczyźni płacili podatek za... bycie mężczyzną. Zebrane w ten sposób pieniądze miałyby być przeznaczone na leczenie kobiet - ofiar przemocy domowej. W Szwecji jest to bowiem poważny problem: z powodu pobicia umiera rocznie od 20 do 40 kobiet. Nie wiadomo czy deputowana wini każdego mężczyznę, jednak uważa, że "kolegialną odpowiedzialność ekonomiczną" (i zbiorową) powinni ponieść wszyscy obywatele płci męskiej.


Podatek od bezdzietnych małżeństw

Pasażerowie, kierowcy, mężczyźni... pora na opodatkowanie bezdzietnych małżeństw (tymi z dziećmi zajmiemy się za chwilę). Wbrew pozorom nie jest to rodzimy pomysł autorstwa Ruchu Narodowo-Ludowego, który partia zawarła w Programie Wspierania Rodziny. Dwa lata wcześniej (rok 2004) wpadli na niego Czesi.

Podatek od dzietnych małżeństw

Wydawać by się mogło, że posiadanie dzieci może być opłacalne. Niestety do krajów, w których z licznego potomstwa można by uzyskać dodatkowe profity nie należy Australia, w której posiadanie więcej niż dwójki dzieci może się wiązać z opłatą za... "dodatkową emisję dwutlenku węgla" - tak tłumaczą konieczność wprowadzenia podatku tamtejsi lekarze...


Podatek od ślubnych prezentów

Można długo dyskutować nad tym jaka ilość dzieci jest pożądana, zalecana czy wręcz nakazana przez wszystkolepiejwiedzących. Zanim jednak pojawi się jakikolwiek maluch (koniecznie w ilościach określanych przez rząd, by uniknąć podatku!) w życiu dwójki kochających się ludzi, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wcześniej zdecydują się stanąć na ślubnym kobiercu. Tutaj również trzeba uważać, by nie zostać dłużnym państwu...

Podatek od wygranej


Jeśli udało nam się założyć rodzinę, zastawić ślubnymi prezentami pół mieszkania i dodatkowo uniknęliśmy płacenia czegokolwiek, wszyscy którzy chcieliby, by czas umilało im jakieś zwierze muszą się poważnie zastanowić. O ile problemu nie będzie z kotem, tchórzofretką, królikiem miniaturką czy świnką morską, o tyle posiadanie psa po raz kolejny zmusi nad do sięgnięcia po portfel. Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych nakłada na gminy obowiązek ustalenia wysokości opłat za posiadanie psa...


Podatek od posiadania psa

Pies może wnieść do domu dużo radości. Zapewne cieszyć się będziemy również wtedy, gdy poszczęści nam się w konkursie czy loterii. Broń Boże nie bierzmy udziału w takich, w których wartość nagrody przekracza 760 zł. Możemy spróbować wygrać tani aparat fotograficzny, bilet do kina czy DVD, ale jeśli dopisze nam szczęście i staniemy się właścicielami telewizora z technologią HD, samochodu czy mieszkania będziemy musieli odprowadzić niebagatelny podatek w wysokości 10% wartości nagrody. O ile wysupłamy gdzieś te 300-400 zł, o tyle konieczność zapłacenia kilku tysięcy może okazać się niemożliwa do zrealizowania.

Podatek od deszczu

Posiadanie własnych czterech kątów nie oznacza, że jedynymi opłatami będą: czynsz oraz rachunki za prąd i gaz. Trzeba przygotować się do płacenia za... opady deszczu. Jeśli tylko spływająca woda trafia do studzienek, którymi spływa do oczyszczalni ścieków, ustawa o zaopatrzeniu w wodę i odprowadzeniu ścieków umożliwia firmie dochodzenia zwrotu kosztów związanych z odprowadzeniem wody spływającej z dachów do kanalizacji. Pomysły takie pojawiły się w Nysie, Bydgoszczy i Gliwicach. Nie wiadomo jednak czy opłata ma zależeć od powierzchni dachu, liczby mieszkańców, ilości opadów, długości kanalizacji między budynkiem a oczyszczalnią, czy będzie wypadkową kilku wartości. W Nysie zdecydowano się najpierw dać do wypełnienia ankiety dotyczące wielkości dachów i gruntów - kara za niewypełnie
nie - 10 tys. zł...
Za kapitalizm.org

czwartek, 16 lipca 2009

Nie zmieniajmy Uni w związek radziecki


Od użytkownika OdDymarkow z youtube. Godne polecenia.

Z cyklu Lewacka propaganda: O zbrodniarzu Pinochecie i bohaterze Allende.

A jednak będzie wpis. Artykuł który zredagowałem pod przypływem nudy i zasłyszanej gdzieś plotki (ach ta pamięc) o "krwawym zbrodniarzu". Zapraszam.

Jeżeli zapytalibyśmy przeciętnego obywatela polski czy nawet europy o rządy Augusto Pinocheta, zapewne usłyszymy od dawna powtarzane slogany przez lewicowe media czy stronnictwa. Zostaniemy obrzuceni lawiną „faktów” o łamaniu demokracji, podstawowych praw człowieka, wroga postępu, zbrodniarza i faszysty. Polacy zaś praktycznie w ogóle nie mają pojęcia kim był Salwador Allende i co próbował stworzyć w Chile. Należy więc pokrótce przybliżyć jak się sprawy miały z towarzyszem Allende.

Salvador Allende Gossens – polityk chilijski, w latach 1970-1973 prezydent Chile z ramienia lewicowej koalicji "Front Jedności Ludowej" (Unidad Popular), który został obalony przez wojskowy zamach stanu 11 września 1973, w trakcie którego popełnił samobójstwo. Laureat Międzynarodowej Nagrody Leninowskiej 1973 roku za tworzenie państwa robotniczego [1] .

Chwile po objęciu prezydentury Allende zaczął wprowadzać w życie socjalistyczne rozwiązania, między innymi znacjonalizował wielkie przedsiębiorstwa znajdujące się w rękach osób prywatnych. Kolejnym krokiem komunistycznego prezydenta było wprowadzenie podatku od nadmiernego zysku (co jest charakterystyczne dla wszystkich państw socjalistycznych, które w swoich założeniach chcą doprowadzić do równości dóbr i majątku obywateli – utopia ta wywodzi się z myśli Rewolucji Francuskiej która pogrążyła Francje w ubóstwie i recesji) który wywołał ostre niezadowolenie zamożnych obywateli. Kolejnym socjalistycznym kamieniem milowym Allende była reforma rolna, która spowodowała, że zmniejszyły się dostawy żywności, zagrożeni właściciele gospodarstw wybijali bydło lub przepędzali je do sąsiedniej Argentyny.

W latach 1970 – 1972 młodzież zrzeszona w Ruchu Lewicy Rewolucyjnej (MIR) zagrabiła 1767 majątków ziemskich, Allende widząc skalę akcji prosił tylko ziemian, by dobrowolnie opuszczali majątki i nie stawiali oporu. Jak wspomina naoczny świadek wydarzeń, ksiądz Michał Poradowski, pełniący w tym czasie posługę kapłańską w Chile: Tym terrorystycznym bandom często przewodzili młodzi ludzie pochodzący ze znanych chilijskich rodzin dotkniętych dżumą marksistowską. Na przykład córka rektora Uniwersytetu Katolickiego w Santiago, który sam był komunistą. Ta dziewczyna organizowała i uczestniczyła z bronią w ręku w zamachach na "kapitalistyczne" banki. O wyczynach młodych bojówkarzy lewicowych milczała prasa całego świata, a jeżeli już pisała, to skrzętnie ukrywała ideologiczne podłoże zwykłego bandytyzmu. Zresztą sam Allende w momencie dojścia do władzy ułaskawił czołowych działaczy lewicowych, skazanych właśnie za akty wandalizmu (Luciana Cruz, Miguela Enriquez, Humberta Sotomayor czy swojego siostrzeńca Andreasa Allende). Akt ułaskawienia tłumaczył tym, że nie można karać za przestępstwa "młodych idealistów". Skazany za zabójstwo Max Joel Marambio awansował nawet po amnestii na osobistego ochroniarza prezydenta[2]. W kwietniu 1973 roku bojówkarze lewicowi otworzyli ogień do strajkujących górników a strajkującym kierowcom ciężarówek zarekwirowano wszystkie pojazdy. Parlament widząc próbę zawłaszczenia państwa przez komunistów odwołał we wrześniu 1973 roku Allende ze stanowiska[3]. Lewicowa propaganda nigdy nie wspomina, że to Trybunał Konstytucyjny wraz z parlamentem oddał w ręce wojska pełnię władzy. Augusto Pinochet tak wyjaśniał powody puczu wojskowego:

? Gdybyśmy wtedy nie wkroczyli, Chile przestałoby istnieć jako państwo, a komunistyczna pożoga rozprzestrzeniłaby się na cały kontynent. Rosjanie tylko zacierali ręce. Zapłaciliśmy za to ogromną cenę. Wystarczy, ze zginie chociażby jeden człowiek, to już cena jest zbyt wysoka. [?] Stanęliśmy przed klasycznym wyborem mniejszego zła; ratowaliśmy kraj, ratowaliśmy byt i przyszłość kilkunastu milionów Chilijczyków. [?] Na kilka miesięcy przed zamachem stanu nawet życzliwe Allende media krytykowały armię za bezczynność. [?] Robiliśmy wszystko, by problem rozwiązać na drodze rokowań, ale Allende działał jak szaleniec?.

Po przejęciu władzy przez Pinocheta, prezydent Allende został poproszony by bezpiecznie opuscił kraj wraz z rodziną, jednka jego upór był tak duży iż popełnił samobójstwo. W tym przpadku lewicowe media również dopuściły się diabelskiego kłamstwa. Pojawiały się nowinki jakoby żołnierze zastrzelili prezydenta na oczach rodziny i masakrowali jego zwłoki.

Mimo kłamstw lewicowego salonu o rozstrzeliwaniu na ulicach Santiago podejrzanych, gwałtach, masakrach ludności rzekomo dokonywanych przez juntę okazało się, że nie zginął żaden z najwyższych rangą urzędników rządu ( oprócz prezydenta) ani komunistyczny polityk. Wielu członkom reżimu Allende udało się bez przeszkód wyjechać za granicę. Puszczenie ich wolno było największym błędem Pinocheta. To właśnie oni w Europie i Moskwie rozpuszczali swoje nikczemnie kłamstwa na temat władzy generała i inspirowali świat sztuki swoimi absurdalnymi scenariuszami filmowymi czy powieściami o krwawym dyktatorze Pinochecie[4].

Po przejęciu władzy

Zaraz po przejęciu władzy przez Junte wojskową, rozpoczęto reformę gospodarki. Wszelkie znacjonalizowane przez Allende majątki znów trafiały w ręce osób prywatnych. Sprywatyzowano oświatę i służbę zdrowia, wpuszczono na rynek 21 prywatnych funduszy emerytalnych, oraz zniesiono przymus ubezpieczeń, obniżono radykalnie podatki i zniesiono cła. Zdrowe zasady wolnego rynku i kapitalizmu wprawił tryby gospodarki w ruch. Nie stałoby się tak gdyby Augusto Pinochet nie dał wolnej ręki tzw. Chicago Boys. Wiedziałem, że od wielu lat na Univeridad Catolica de Chile działa silna grupa wykształconych w USA ekonomistów, mądrych, światłych ludzi, którzy nie mieli dotychczas okazji wykazania się. Zwróciłem się do nich. Powstała grupa konsultacyjna, do której zaprosiłem przedstawicieli wszelkich ugrupowań społecznych i politycznych?mówił w jednym z wywiadów Pinochet[5].

W 1976 r. odbyło się referendum, w którym prawicowy rząd poparło trzy czwarte społeczeństwa (która partia europejska ma takie poparcie we własnym kraju?!). Chilijczycy zdecydowali się również w 1980 r. na przyjęcie wojskowego projektu konstytucji, 67 procent Chilijczyków chciało zaś, by prezydentem kraju przez kolejne 9 lat został generał Pinochet[6].

W 1988 roku po kolejnym referendum przegranym przez Pinocheta, „dyktator” oddał władze w ręce obywateli, potwierdzając tym samym że szanuje demokracje. Całe odebranie władzy Allende i wyjście z kryzysu trafnie podsumował admirał José Merino: umieraliśmy z głodu, siedząc na skrzyni pełnej złota. Potrzebny był tylko klucz, by ją otworzyć. Tym kluczem był Augusto Pinochet."



[1] http:/wikipedia.org

[2] Article by Roman Konik

[3] Łukasz Adamski, Belka w oczach czerwonych

[4] Łukasz Adamski, Belka w oczach czerwonych

[5] Ibidem.

[6] Article by Roman Konik

Dzisiaj wpisu nie będzie, jednak zamieszczam ciekawy artykuł autorstwa człowiek o niku medieval_man. Dotyczy oczywiście tego o czym nie wolno głośno mówić bo zabrania tego polityczna poprawność (czyt. Marksizm kulturowy - innymi słowy komunizm który próbuje zdobyć władze przez zdominowanie kultury).

Zapraszam do czytania!


Fakty i mity na temat Giordano Bruno.

Rząd włoski zezwolił w 1889 roku na wzniesienie na jednym z placów stolicy katolicyzmu pomnika ku czci Giordano Bruno. Jak należy rozumieć, najważniejszym powodem wydania takiego zezwolenia była artystyczna wartość figury przedstawiającej myśliciela z Nolano, gdyż jak na razie nie istnieje żaden poważny dowód świadczący o tym, że Bruno rzeczywiście został spalony przez Inkwizycję. W celu wywarcia większego wrażenia na turystach pod pomnikiem umieszczono wzmiankę wyrytą na kamiennej tablicy, gdzie wspomina się także o innych „męczennikach za prawdę” takich jak Hus, Arnold z Brescii i Campanella.

Nie wiemy jednak z całą pewnością, że Bruno został skazany na śmierć, i że wymierzona została mu ta kara. Wiemy jedynie, że w 1592 roku został aresztowany przez Świętą Inkwizycję w Wenecji wskutek oskarżeń o herezję. Nie chodziło o żadne oskarżenia odnoszące się w jakimkolwiek stopniu do badań naukowych, a już najmniej odnoszących się do rzekomej obrony przez Bruno teorii Kopernika, która w tym czasie nie znajdowała się na Indeksie.

Giordano Bruno, a właściwie Pilippo Bruno, gdyż Giordano jest imieniem zakonnym, które przyjął wstępując do Zakonu Dominikanów, od imiena drugiego generała zakonu błogosławionego Jordana z Saksonii, sądzony był, według obowiązującego wówczas prawa jako teolog, za głoszenie herezji, choć tak naprawdę istnieją podejrzenia, że głównym powodem aresztowania i usiłowania usunięcia Bruno z życia publicznego było propagowanie przez niego niebezpiecznych idei politycznych. Chciał on między innymi stanąć na czele nowej religii, co w XVI wiecznej Europie skąpanej już w krwi wojen katolicko-protestanckich, pamiętającej o wyczynach Husa i hrabiego de Rais we Francji (satanisty, który w swoim zamku dla potrzeb kultu wymordował kilkaset osób, od którego wzięła się legenda o Sinobrodym, którym straszy się do dzisiaj dzieci we Francji) stanowiło wystarczający powód do obaw przed nową krwawą łaźnią, bo dawni Europejczycy, wbrew poglądom marksistów-leninistów nie palili się wcale do rzezi, i też pragnęli życia w pokoju. Wiemy też, że 6 lat później, sprawę przejęła Święta Inkwizycja w Rzymie, kontynuująca dochodzenie podczas którego Bruno traktowany był ze wszelkimi honorami, mieszkał wygodnie, otrzymywał wykwintne posiłki, dodatkowo wykwintniejsze podczas świąt. Najprawdopodobniej (bo nie istnieją ślady w dokumentach źródłowych) został skazany na śmierć, lecz nie wiemy czy kara została wykonana dosłownie, czy też spalono, jak to było już wtedy w zwyczaju, jego kukłę.

Skąd więc wzięła się legenda o spaleniu Giordano Bruno? Miał on umrzeć na stosie 17 lutego 1600 roku tymczasem pierwsza, publiczna wzmianka o tym fakcie medialnym pojawiła się dopiero w drugiej połowie XVII stulecia. W roku 1600 nikt, ale to dosłownie nikt w całej Europie o tej śmierci nie donosił. Watykańskie dokumenty wspominają o dochodzeniu w sprawach teologicznych przeciwko Bruno, ale nie ma w nich śladu o wyroku, ani też o egzekucji, chociaż w podobnych przypadkach dokumenty takie opisują szczegółowo sentencję wyroku jak i przebieg wymierzenia kary. Nie ma najmniejszego śladu o tym wydarzenia także w dokumentach zagranicznych ambasad przy Watykanie, które zwykły na bieżąco relacjonować wszystkie ważne i nieważne wydarzenia, nie ma takiego śladu w dokumentacji ambasadora Wenecji, który w szczególny sposób był zainteresowany sprawą, która dwa lata wcześniej przeszła spod jurysdykcji Wenecji pod jurysdykcję Rzymu.

Wydarzenia, które nastąpiły wiele lat później świadczą na niekorzyść legendy. Pierwszą osobą, która wspomniała o tym wydarzeniu był, według dokumentacji Bruckera (Brucker,Hist. de la philos., 5e vol., p. 27. E. Saisset, Revue des Deux Mondes) luterański pastor Johan Henrich Ursin, który we wstępie do swego dziełka Komenatrze do Zaratustryopublikowanym w drugiej połowie XVII wieku cytuje znaleziony w wydanej w Niemczech w 1621 roku książce (sygnowanej przez nieistniejącego autora, z fałszywym miejscem i datą druku) Machiavellizatio, list przypisywany niejakiemu Gasparowi Schoppowi, pisany do jego przyjaciela Rittershausena. Jednak ani Brucker, ani Ursin nie widzieli oryginału listu, cytując go tylko z książki, której wspomniany wyżej sposób wydania nie przemawia za jej wiarygodnością.

Kim był autor owego rzekomego listu? Gaspar Schopp (Scioppus) to znany filolog z Neumarktu w Palatynacie, i barwna postać przełomu XVI i XVII stulecia. Podróżował po Włoszech, Hiszpanii, i Niemczech, wyrzekł się protestantyzmu, w którym został wychowany i osiedlił się w Rzymie gdzie został przyjęty z honorami przez papieża Klemensa VIII. Znany z częstych zmian upodobań, zmiennych humorów i poglądów, niestałości i wielkiej pychy, po wielu zawirowaniach schronił się w Padwie, gdzie zmarł w 1649 roku znienawidzony przez wszystkich: tak katolików jak i protestantów. Jego życie było nieustannym odwoływaniem poprzednio wyznawanych fanatycznie poglądów. Wielbiciel dzieł Józefa Scaligera, potem żywo z nim polemizował, nawrócony na katolicyzm dzięki pracom teologicznym Jezuitów, później zaciekle zwalczał ich poglądy.

To jemu dziełko Machiavellizatio przypisuje autorstwo listu, który jak na świeżo nawróconego katolika, Niemca brzmi co najmniej dziwnie. Otóż pisząc do Rittershausena, w tydzień po egzekucji Bruno, Schopp zaczyna od wspominania, że według powszechnej opinii Rzym skazał Giordano Bruno za… luteranizm. Zupełnie jakby ten niedawno nawrócony na katolicyzm naukowiec chciał w luteranach wzbudzić jeszcze większą niechęć do katolików, co już wydaje się nieprawdopodobne. Raczej starałby się usprawiedliwiać papiestwo. Wszystkie inne, znane pisma Schoppa z tego okresu świadczą o jego wielkiej gorliwości typowej dla nowo nawróconego. Tymczasem list pisany do przyjaciela protestanta, według zapewnień, dla zdjęcia z dworu papieskiego zarzutów o okrucieństwo, w gruncie rzeczy dorzuca okoliczności obciążające i wzmagające nienawiść protestantów do katolicyzmu. Mało tego, w pierwszej części listu Schopp zabawia się w opis życia Giordana szczególny nacisk kładąc na przypominanie o wydarzeniach związanych z jego pobytem w Niemczech, zupełnie jakby adresat listu, też Niemiec o tym w ogóle nie wiedział, co jest samo w sobie nieprawdopodobne i świadczy raczej o chęci napisana dziełka propagandowego. W zakończeniu listu natomiast znajduje się wzmianka, że dzięki swej karze „Bruno będzie mógł w innych światach, w których istnienie tak wierzył, opowiadać jak to Rzymianie zazwyczaj traktują bezbożnych i bluźnierców”. Takiego sformułowania nie użyłby na pewno przyjaciel Rzymu, starający się raczej bronić Kościół przed fałszywymi zarzutami.

Z chwilą więc publikacji rzekomego listu Schoppa, który jest w ogóle jedynym dokumentem opisującym wyrok i egzekucję Giordana Bruno legenda ruszyła. Około 1680 roku jeden z erudytów, znany jako Nikodemus starał się zweryfikować autentyczność listu Schoppa i nie potrafił jej potwierdzić, co wzbudziło niechęć przyszłych historyków. Legenda, o której w ogóle mało kto wiedział zaczęła coraz bardziej się rozpowszechniać, lecz nie dzięki znalezieniu nowych dokumentów, ale dzięki umieszczaniu jej w coraz to większej liczbie publikacji. W 1701 roku, a więc 101 lat po nieudowodnionym wydarzeniu Struvius upowszechnił list przypisywany Schoppowi w Actes littéraires. Od tej pory opowiadane przypisywane Schoppowi nie zyskało dowodów na swoją autentyczność, ale zyskało większą ilość chętnych czytelników a w konsekwencji większą ilość tych, którzy opowiadaniu temu uwierzyli. Historycy tacy jak, Toland, w Anglii, Mathurin Veyssière de la Croze (mnich apostata zbiegły do Niemiec) i Nicéron we Francji uznali jak Struvius autentyczność listu. Jedynie historycy w Italii, najbardziej predysponowani do weryfikowania takich informacji wydawali się nieprzekonani; w 1726 roku jeden z bibliofilów włoskich, Haymius, podawał zupełnie inną wersję wydarzeń odnoszących się do Giordano Bruno i głosił, że filozofa tego spalono jedynie symbolicznie poprzez umieszczenie na stosie figury, który go przedstawiała.

Milczenie wszystkich współczesnych, absolutne milczenie, ponieważ list Schoppa nie wytrzymuje poważnej krytyki historycznej, jest czymś naprawdę niewytłumaczalnym, jeśli Bruno faktycznie został spalony w Rzymie. Czy taka egzekucja, w środku Rzymu, tego Rzymu, gdzie w przeciwieństwie do Hiszpanii czy Francji stos nie był codziennością, mogła przejść niezauważona ? A przecież skazany nie był kimś nieznanym, zwykłym bezbożnikiem, ale słynną osobistością. Jednak nic z tego! To jeden z najsłynniejszych filozofów Europy, najzacieklejszy wróg Rzymu i chrześcijaństwa. Zostaje spalony i nikt na to nie zwraca uwagi! Przynajmniej nikt nie pisze na ten temat w żadnym wydawnictwie epoki. A kiedy w 1619 roku inny filozof, bezbożnik Vanini zostaje stracony w Tuluzie, wszyscy o tym piszą. Niezależnie od relacji Grammonda, mamy świadectwo Mersenne’a, mamy opis wydarzenia w Mercure de France. W przypadku Giordano Bruno żaden współczesny autor nie poświęcił temu tragicznemu wydarzeniu ani słowa. W czasach zaciekłych sporów religijnych ani jeden protestancki pisarz nie wspomina o tym wydarzeniu choćby po to, by skierować nienawiść współwyznawców na Rzym, nie pisze o tym żaden katolik starając się o uzasadnienie tego wydarzenia. Dlaczego? Najprawdopodobniej ani katolicy ani protestanci o takim wydarzeniu w ogóle wtedy nie słyszeli.

Można byłoby w zamian postawić pytanie o to, co stało sie z Bruno po jego uwięzieniu w Rzymie w 1598 roku jeśli egzekucja nie miała miejsca. Nie wiadomo. Brak jakichkolwiek danych. Jednak milczenie współczesnych o losach Bruno jest jeszcze bardziej dziwne gdyby hipoteza o jego spaleniu była prawdziwa. Wydaje się, że pozostał w Rzymie, być może uwięziony do końca życia w jednym z klasztorów swego zakonu. Wiemy bowiem, że przez cały czas trwania procesu zjawiali się u niego dominikanie, jego współbracia, usiłując namówić brata, za jakiego w dalszym ciągu go uważali do wycofania się z herezji i powrotu na łono Zakonu. Oczywiście, taka hipoteza, równie prawdopodobna, co hipoteza o spaleniu Bruna przy całkowitym milczeniu i ciszy w mediach epoki nie jest dziś wygodna i stoi w sprzeczności z naszymi dążeniami do fantazjowania. Z reguły dziś dla większości obraz Giordana Bruno to obraz człowieka, naukowca, umierającego za prawdę, rzucającego wyzwanie swym sędziom i umierającego ze stoickim spokojem osoby pewnej sprawiedliwego osądu przyszłych pokoleń. Tak trudno wyobrazić go sobie umierającego ze starości w habicie dominikańskim. Jednak o wiele trudniej jest wyobrazić sobie kaźń publiczną słynnej osobistości, o której nikt nie wiedział, ani się nią nie wzruszył.

środa, 15 lipca 2009


O bezpłodności feminazizmu

Dziś w blogu będzie o BEZPŁODNOŚĆI Z PRZYMUSU I WYBORU,o myślach ,złowionych u KOMINKA, które pójdą pod MŁOT! Jeżeli ktoś nie orientuje sie w temacie to więcej tutaj: http://kominek.blox.pl/2009/07/BEZPLODNOSC-Z-PRZYMUSU-I-WYBORU.html

Nie bede omawiał refleksji samego kominka bo jak każdy z nas, ma On prawo takowe posiadać. Pod młot pójdą niektóre wpisy pod kominkową refleksją, które po przeczytaniu mogą budzić pewne wątpliwości czy pisali je ludzie?

A więc, zapraszam!

Jako pierwsza, błyszcząca ego-erudycją i wręcz życiowością babomieszczaństwa współczesnej kultury feminazistowskiej, pod młot pojdzie niejaka lala.dab 2009/07/09 20:01:01. Oto co niewiasta nawypisywała ( nie żebym jej tego bronił, ale na uwagę zasługuje :-) )

Osobiście też nie chcę mieć dzieci. Mój chłopak w przyszłości chciałby, ale juz powiedziałam mu jakie jest moje stanowisko w tej sytuacji. Najchętniej wsadziłabym sobie tam jakąś spiralę czy inne żelastwo. Popieram, że dzieci smierdzą:) Dodatkowo dużo kosztują, jestem zbyt wielką egoistką, żeby się na taki towar zdecydować.

Jak widać dla Pani lali, dziecko jest towarem i pragnie ona wsadzic sobie gdzies kawałek żelastwa. Osobiście poleacam Pani żelazko, będzie przyjemnie i gorąco!

PS. Skoro dzieci śmierdzą to ta Pani również musiała smierdzieć w dzieciństwie, a może rodzice wrzucali ją dwa czy trzy razy w dygodniu do pralki? To by tłumaczyło dlaczego ta Pani nie lubi śmierdzieć i myśli jak myśli! Wyprali Ją!

Następna w kolejce jest również reprezenatntka feminazizmu, niejaka kookardka. Kookardka chce nas zmuszać do obowiązków i zmuszać do decydowania o samym sobie. Naprawde bardzo ciekawy wpis :-)

a swoją drogą, to badania prenatalne powinny być obowiązkowe i po nichdecyzja powinna należeć do kobiety - usunąć, czy nie usunąć ... wtedy wsparcie psychiatryczne i uświadomienie ciężaru odpowiedzialności - świadoma wewnętrzna zgoda ( nie pod wpływem zasad kościoła) lub aborcja ... możecie sobie mnie kąsać i jeść, ale i tak wychodzę z założenia, że nie ma nic gorszego niż poświęcanie się dla kogoś w imię chorych idei ... co innego, jeśli ktoś wie co go czeka i chce podjąć ryzyko
i wyzwanie - jego wola, sam chciał ...

Czy może istnieć wolność gdy coś jest z góry narzucane? W tym wypadku badanie prenatalne?

Kwestiami światopoglądowymi nie powinno zajmować się państwo. Jeżeli jednak na to pozwolimy to takie Kookardki zaserwują nam wolnościową niewole coś jak w "1984" Orwella, chyba nawt gorzej.

Na koniec dla kontrastu odrobina szczerości i zdrowego podejścia niejakiej sooni_p

nie potrafię doradzić bohaterce notki, bo wiem, że rozsądnie byłoby doradzić, żeby nie robiła niczego wbrew sobie, na siłę, ze strachu, czy dla świętego spokoju.
ale nie potrafię. nie potrafię dać takiej rady, bo mój synek jest moim największym szczęściem, jego pojawienie się na świecie jest czymś najwspanialszym, co mnie w życiu spotkało. i jestem dziwnie przekonana, że bohaterka notki, po urodzeniu dziecka, poczułaby to samo, a ja nie potrafię jej doradzić, żeby zrezygnowała ze szczęścia.

Na dziś Młot kończy i zachęca do refleksji. Do przeczytania!

MrLuklukow